czwartek, 18 sierpnia 2016

Au pair - dream or nightmare?

Decydując się na bycie au pair mamy obraz amerykańskiej rodziny i siebie jako jej członka. Wyobrażamy sobie, że będzie to fantastyczny rok, że będą nas wspierać i traktować jak córkę/syna. Żyjemy w bańce omamieni samą możliwością wyjazdu do Stanów, tą perfect rodziną, wspaniałymi dziećmi, możliwością podróży i wielu innych rzeczy. Po przyjeździe bańka pęka i się zastanawiamy co z nami jest nie tak? Miało być przecież tak pięknie, dlaczego więc teraz żyjemy w koszmarze?

Niestety często się zdarza tak, że au pair wyjeżdża z kraju z głową nabitą bzdurami o niesamowitym życiu w Stanach. Jak to w rzeczywistości jest zaraz wam opiszę. Niestety podane przypadki nie będą odosobnione. Mam nadzieję, że ten post chroni wszystkie przyszłe au pair od ogromnego rozczarowania i będą miały świadomość, że nie zawsze jest tutaj kolorowo. Pewność, że z wami nigdy tak nie będzie będziecie mieli dopiero po zakończeniu programu.

Na co tym razem operowski świat narzeka? Jedzenie.

Zgodnie z zasadami programu rodzina musi zapewnić ich niewolni... ekhem, au pair jedzenie. Przed wyjazdem oczywiście nikt się nie martwi tak mało istotną rzeczą, bo przecież jak to nie mieć nic w lodówce? Ano tak to. W dużej mierze au pair albo nie ma kompletnie co jeść, coś jest very expensive, kupią jej cream cheese jaki chciała po trzech tygodniach, albo... nie może brać nic z lodówki, bo przecież to jest dla dzieci!
Chore prawda? A jednak prawdziwe!

Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że mieszkając u rodziny i zajmując się ich dziećmi hości będą skąpić swojej au pair jedzenia, albo w ogóle nie będę jej w go zaopatrywać. Jest to przykre i cholernie niesprawiedliwe. Ale co z tym zrobić? Można się skontaktować z agencją, ale w większości przypadków agencje mają to gdzieś, bo przecież jest chleb w domu! Ok, ale z czym masz to jeść? I jak długo można na chlebie ciągnąć? Można się zgłosić do departamentu stanu, że rodzina łamie zasady programu, tylko jest to raczej opcja dla dziewczyn, które rzeczywiści mają pustą lodówkę. Co zrobić, gdy nie macie owoców w domu, nie możecie kupić tego co lubicie, albo co potrzebujecie? Trudno powiedzieć. Można rozmawiać z host family, jeżeli się to zmieni no to spoko, ale jeżeli nie to co dalej?
Jeszcze lepsza rzecz jest, gdy au pair weźmie coś z lodówki, a później słyszy, że nie mogła tego zjeść, bo coś tam.

Na przykład au pair nie może używać whole milk, ponieważ jest dla dzieci/tylko do kawy/jakiś jeszcze beznadziejny powód i może pić tylko fat free.
Dlaczego wzięłaś szynkę z lodówki? Ona jest very expensive/jest moja.
Możesz jeść wszystko, oprócz tego co jest w lodówce i w szafce, bo jest dla dzieci/very expensive.
Jeżeli chcesz coś ze sklepu to mi powiedz. Głupio jednak dać listę tylko dla Ciebie wielkości ich zakupów dla całej rodziny, więc kończy się tylko na płatkach i jogurcie.
My wychodzimy na lunch, jak chcesz iść z nami to musisz zapłacić za siebie/ty zostajesz w domu.

I można tak wymieniać i wymieniać.

Prawda jest taka, że au pair nie jest tutaj członkiem rodziny i nigdy nie będzie. Jest tylko tanią siłą roboczą, która powinna się cieszyć z samej możliwości przyjazdu do Stanów. Oczywiście znajdą się normalne rodziny, które traktują swoją au pair jak człowieka, a nie niewolnika. Niestety są to rzadkie przypadki i znajdują się one na wymarciu.

I jak zwykle mimo wszystkiego każdego zachęcam do wyjazdu jako au pair! Nigdy nie wiesz co cię w życiu spotka, a taką szansę masz tylko jedną. :)

2 komentarze:

  1. Nie brzmi to szczególnie zachęcająco ale z drugiej strony nic za darmo :P Za spełnione marzenia trzeba czasem zapłacić niewygodami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to zachęcające, ale... do zachęcania są kolorowe ulotki z agencji. To jest niestety smutna prawda i tak żyje dużo au pair :(

      Usuń