czwartek, 31 marca 2016

Słoneczna Kalifornia

Kalifornia - marzenie prawie każdego, ale nie moje! Zawsze chciałam mieszkać w Nowym Jorku, nigdy mnie nie ciągnęło do Kalifornii, nie na dłużej, niż maksymalnie dwa tygodnie wakacji. A teraz tutaj zamieszkałam. W związku z tym, że mam bardzo jasną karnację zanim wyjdę na dwór muszę się smarować kremem z filtrem 50. Niemniej jednak, czego się nie rob dla wspaniałej rodziny!

Mój pierwszy tydzień pracy wyglądał tak, że pracowałam jakieś 2-4 godzin w ciągu dnia i w tym czasie siedziałam z HM na kanapie, oglądałyśmy seriale, piłyśmy wino i rozmawiałyśmy. W tym tygodniu HM zaczęła chodzić do pracy, w związku z tym spędzam z dzieciakami ok. 9 godzin dziennie. Bawimy się, chodzimy do parku, oglądamy bajki, rysujemy i różne tego typu rzeczy. Moja HM ma bardzo luźne podejście do opieki nad dziećmi. Powiedziała mi wprost, że tak naprawdę potrzebna jestem do tego, żeby w razie jakby coś się stało dzieciom ktoś był na miejscu. Dodatkowo nie muszę na siłę bawić się z dzieciakami, jeżeli chcą bawić się same mogę zająć się swoimi sprawami, jak również mogę normalnie korzystać z telefonu i laptopa w czasie godzin pracy.

Wczoraj HM rozmawiała ze swoim bardzo dobrym kolegą i powiedziała mu, że ma Au Pair z Polski. Dodała, że w ogóle nie czuje jakbym dla niej pracowała, że jestem dla niej bardziej jak 'friend', z którą może oglądać seriale, pić wino, rozmawiać na babskie tematy i spędzać miło czas.

Dodatkowo dodali mnie do family membership na skałkach (chodzę z HM na ściankę wspinaczkową przynajmniej dwa razy w tygodniu) i mogę tam również korzystać z siłowni i jogi.

Jeżeli chodzi o samochód to jeszcze takowego dla mnie nie kupili, ale jakoś niespecjalnie mi to jeszcze przeszkadza. Lubię spędzać z nimi czas i jak na razie oba weekendy były bardzo zajmujące. Jak również, gdy potrzebuję czegoś ze sklepu to albo mnie podrzucają, albo mi kupują to co potrzebuję. Dodatkowo zawsze mogę wziąć samochód HM.

Dzieciaki są również fantastyczne, zwłaszcza 10-latka, która jest bardzo samodzielna i spokojna. 3-latek ma dużo energii i mamy potty training.

piątek, 11 marca 2016

Au Pair - who we are?

Odnoszę wrażenie, że większość rodzin goszczących uważa Au Pair za pomoc domową. Podczas rozmowy rematchowej moja HM wyciągnęła kwestię tego, że gdy dzieci zwracają się do mnie 'musisz to zrobić, bo to twoja praca' ja im odpowiadam, że ja nie pracuję, tylko jestem na wymianie kulturowej i że pomagam w opiece nad nimi. Otóż zarówno HM jak i moja Area Director wspólnie stwierdziły, że to nie jest prawda, bo ja dla nich pracuję i otrzymuję za to wynagrodzenie. A oni dodatkowo traktują mnie jak 'członka rodziny', np. idę z nimi na kolację czy coś (jestem u nich prawie dwie miesiące i nigdy nigdzie nie wyszliśmy).
Byłam w szoku, gdy usłyszałam takie słowa. W życiu bym się nie zgodziła na taką pracę i to za tak śmieszne pieniądze. Doszłam do wniosku, że chyba czytałyśmy inne regulaminy.
Nic więc dziwnego, że u mojej obecnej rodziny jestem traktowana jak tania siła robocza. Dwa razy dziennie wynoszę śmieci, sprzątam kuchnie, jak przyjdzie pranie HD to zabieram je i wieszam przed ich pokojem, wychodzę z psem i wiele innych rzeczy.

Natomiast zgodnie z regulaminem, który został podpisany przez obie strony:
Pobyt Au Pair nie jest pracą zarobkową i zgodnie z regulacjami Departamentu Stanu w USA ( US Department State), jest programem wymiany kulturowej umożliwiającym pobytu u rodzin amerykańskich, które w zamian za świadczenie opieki nad dziećmi zapewniają utrzymanie, kieszonkowe i możliwość nauki języka oraz poznawania kultury amerykańskiej.

W związku z wyżej wymienionym punktem moją 'pracą' jest wszystko to co jest związane z dziećmi. Niestety rodziny w dużej mierze wykorzystują Au Pair. Niby nie jest dla mnie problemem powkładanie naczyń do zmywarki, ale robienie tego po tym jak mnie cały weekend nie było w domu doprowadza mnie do szału. A jeszcze lepiej jak HP zostawiają naczynia w zlewie i ich nie wkładają nawet do zmywarki. Kto to musi wtedy zrobić? Au Pair. 

Dla większości rodzin jest to zwyczajnie posiadanie taniej gosposi. Jest to smutne, ale prawdziwe. 

wtorek, 8 marca 2016

Match!

A więc w weekend na mój profil weszła rodzina z San Jose w Kalifornii. Odbyłam z nimi dwie rozmowy na Skypie i zgodziliśmy się na match. Będę opiekować się dwójką dzieci, dziewczynką (10) i chłopcem (3).

Podczas drugiej rozmowy powiedziałam i wprost, że chcę rodziny, która będzie mnie traktowała jak członka rodziny, a nie tanią siłę roboczą. Dodałam również, że nie jest dla mnie problemem chodzić na przedstawienia dzieci w moim wolnym czasie - wręcz jest to dla mnie świetna zabawa i lubię robić takie rzeczy. Chciałabym być starszą siostrą dla ich dzieci i spędzić z nimi fantastyczny rok. Okazało się, że rodzina podziela moją opinię, jak również powiedzieli mi, że zanim dowiedzieli się o tym programie to chcieli przygarnąć jakiegoś studenta z wymiany.

Zanim się zmatchowałam dostałam od mojej HM SMS z informacją, że jeżeli nie znajdę rodziny do 18 marca to mogę zostać i pracować u nich dłużej, tydzień lub dwa. Było to bardzo miłe z jej strony.

Jest mi trochę smutno, że będę musiała zostawić Nowy Jork. Polubiłam to miasto i zaczęłam podzielać opinię, że w NY się mieszka, a do LA się jeździ na operacje plastyczne.


Rodzina wydaje się bardzo pozytywna i zupełnie inna od mojej obecnej. Bardziej normalna. Zobaczymy jak to będzie, liczę, że wszystko się ułoży! :)

środa, 2 marca 2016

Rematch!

Od piątku oficjalnie będę w rematchu.
Dzisiaj miałam rozmowę z Area Director i moją HM, Generalnie z opowieści mojej Hostki wszystko jest moją winą. Nie umiem gotować (nie wiedziałam, że ryż i ziemniaki powinnam robić w mikrofali), nie umiem angielskiego (myślała, że po miesiącu będę płynnie mówić), że frustruje ją, iż nie jestem zadowolona z pracy, którą wykonuje (jak można być szczęśliwym w miejscu, gdzie wiecznie są krzyki, płacze i dzieci cały czas niezadowolone i im coś nie pasuje i traktują cię jak sprzątaczkę) i oczywiście stały tekst, że coś jest expensive. Tym razem nie bluebarry, ale ja! Kosztuję ją 20 tysięcy rocznie i jestem straszna i okropna! Na koniec powiedziała, że to nie jest to czego oczekiwała i chce rematch.
Ja chciałam być miła (pierwsza mogłam wyrazić opinię) i powiedziałam, że ich lubię i chciałabym zostać o ile będę traktowana jak człowiek. Nope.
Lepiej wrócić do Polski, niż męczyć się z rodzinką z piekła rodem.

Oby się znalazła nowa rodzina i żebym miała dobry rok. Chyba gorzej już nie mogę trafić?